Prawdziwie słowiańska melancholia

Album Melancholia to wspólne
dzieło wybitnie utalentowanej i niezwykle pracowitej młodej polskiej
sopranistki Aldony Bartnik i znakomitego holenderskiego pianisty Maurice'a
Lammertsa van Buerena. Została na nim zarejestrowana najbardziej „polska” część
twórczości trzech wybitnych kompozytorów – Fryderyka Chopina, Ignacego Jana
Paderewskiego oraz Karola Szymanowskiego. Cóż może bowiem kojarzyć się bardziej
z naszym krajem, niż pieśni z tekstami polskich poetów oraz mazurki?
Warto w tym miejscu wspomnieć o
kilku ważnych faktach z życia zawodowego obojga Artystów. Najpierw o
śpiewaczce, bo to osoba młoda (studia ukończyła zaledwie trzy lata temu), a
jednocześnie już niezwykle doświadczona i pełna pozytywnej energii twórczej.
Aldona Bartnik -
absolwentka Królewskiego Konserwatorium w Hadze (wydział muzyki dawnej,
nauczyciele: R. Dams, P. Kooij, M. Chance, J. Feldman oraz P. Bertin) oraz
Akademii Muzycznej im. K. Lipińskiego we Wrocławiu (licencjat ze skrzypiec i
śpiewu klasycznego) - nagrała aż sześć albumów z polską muzyką dawną (jeden z
nich, zrealizowany z Wrocław Baroque Ensemble pod kierunkiem A. Kosendiaka,
otrzymał w 2019 roku nagrodę Fryderyk).
Współpracowała z zespołem Ars Cantus (nagranie płyty z dziełami dolnośląskich
kompozytorów renesansowych) oraz z: Collegium Vocale Gent, Collegium 1704, La
Risonanza, Vox Luminis, De Nederlandse Bachvereniging, Gabrieli Consort,
Hespèrion XXI. Występowała z nimi na najbardziej prestiżowych scenach i
festiwalach na świecie.
Co ciekawe,
Aldona Bartnik zajmuje się też pracą badawczą w zakresie poszukiwań i
opracowania manuskryptów nutowych wrocławskiego Ossolineum (stypendium
artystyczne Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego). Była stypendystką
programu Artysta Rezydent Polskiego Instytutu Muzyki i Tańca oraz Stypednium
Twórczego przyznawanego przez prezydenta Miasta Szczecin. Otrzymała III nagrodę
na IV Międzynarodowym Wokalnym Konkursie Muzyki Dawnej Canticum Gaudium w Poznaniu
(2017 r.).
Jedną z
głównych dziedzin działalności tej Artystki jest promowanie muzyki polskiej za
granicą (organizacja koncertów i warsztatów). Otrzymała ona nominację do
nagrody Polonus 2016 (nagrodę przyznaje
Polonia holenderska).
Projekt Melancholia,
realizowany przez Aldonę Bartnik i Maurice'a Lammertsa van Buerena miał na celu
zapoznanie zagranicznych słuchaczy z pieśniami F. Chopina, I. J. Paderewskiego,
K. Szymanowskiego i W. Lutosławskiego. Ukoronowaniem cyklu koncertów jest album Melancholia (wydany w 2018 roku
przez holenderską wytwórnię Zefir Records), będący pierwszą solową płytą Aldony
Bartnik. Niedługo ukażą się kolejne dwa albumy z solowym udziałem tej
sopranistki.
Holenderski pianista Maurice
Lammerts van Bueren studiował u Jana Wijna (fortepian solo) i Ludmiły
Baslawskiej (muzyka kameralna) w Conservatorium van Amsterdam. Studia z zakresu
kameralistyki wokalno-instrumentalnej pogłębiał m.in. u R. Jansena i G.
Johnsona.
Wśród wielu
dziedzin sztuki pianistycznej Maurice Lammerts van Bueren wybrał przede
wszystkim pracę ze śpiewakami.
Występował z takimi wokalistami jak: A. Kirchschlager, E. Valkenburg, L.
Farahani, H. Neven, E. Kuiper, F. Beelen, E. Levental, T. Oliemans, S. Weyens,
M. Reijans, A. Bartnik, H. Feith, K. Hartman i H. P. Herman. Jest założycielem
i pianistą Coco Collectief, zespołu wokalnego wykonującego głównie pieśni.
Maurice Lammerts van Bueren to znakomity kameralista. Grając w Trio Suleika
(2001-2014) zdobył najbardziej prestiżową nagrodę z dziedziny muzyki kameralnej
w Holandii - „Kersjes Award”, oraz „Vriendenkrans” (przyznana przez Concertgebouw
Amsterdam). Pianista współpracuje z takimi instrumentalistami jak: F. Saeijs,
T. Olof, H. Krebbers i innymi muzykami zatrudnionymi w Royal Concertgebouw.
Koncertował m.in. w: Belgii, Niemczech, Francji, Polsce, Szwecji, Słowenii,
Syrii i USA.
Nagrał wiele
płyt CD. Jest coachem na wydziale śpiewu Królewskiego Konserwatorium w Hadze, a
od 2008 roku również Artystą Steinwaya. Jego pasja pozamuzyczna to fotografia
portretowa.
A teraz wreszcie czas na napisanie
kilku słów o płycie, choć moim zdaniem jest to raczej temat rzeka...
W albumie Melancholia
dosłownie wszystko jest polskie, słowiańskie i melancholijne. Od doboru
repertuaru po nostalgiczne zdjęcia wykonawców (zrobione przez Michała
Mazurkiewicza i Maurice'a Lammertsa van Buerena), czy obraz przedstawiający
pięć bezlistnych, starych drzew, zaprezentowanych w zimowej aurze, znajdujący
się na okładce, w książeczce programowej oraz na samej płycie (jego autorką
jest Annelieke Lammerts van Bueren).
Nigdy jeszcze
nie opisywałam wszystkich utworów po kolei, bo gdy recenzuję, koncentruję się
raczej na wrażeniach ogólnych, dotyczących całości albumu. W tym wypadku mam
jednak ochotę zrobić wyjątek, ponieważ uważam, że każde z zarejestrowanych
dzieł zasługuje na uwagę, jako odrębny Mikrokosmos przez duże „M”. Są to
miniaturowe światy, o których nie chce się zapomnieć, a bardzo trudno jest
wybrać z nich te, które kocha się najmocniej. Słuchałam tej płyty wielokrotnie
i chciałam każdy z wykonanych tu utworów zapamiętać jak najdłużej, może na
zawsze.
Album otwierają wybrane dzieła
Fryderyka Chopina. Pierwszym z nich jest zaprezentowany z wdziękiem, zalotny
zarówno w partii wokalnej jak też fortepianowej, Śliczny chłopiec.
Bogata harmonicznie i melodycznie Melodia urzeka w tej interpretacji
zarówno walorem lirycznym jak również zabarwieniem dramatycznym. Zwraca uwagę
świetne operowanie czasem. Moja pieszczotka to laboratorium słodyczy.
Mazurek
a-moll op. 68 nr 2 wykreowany przez Maurice'a Lammertsa van Buerena
przywodzi na myśl posuwiste kroki tancerzy. Pięknie poprowadzona jest
(skontrastowana ze skrajnymi ustępami) dynamiczna, mazurowa część środkowa. Mazurek
a-moll op. 67 nr 4 zadziwia swoją lekkością i subtelnym, prawdziwie
Chopinowskim rubato. Wykonanie obu tych dzieł jest utrzymane w
duchu intymnym, czyli takim, jaki
preferował sam kompozytor.
Po Chopinie zaprezentowane zostały
dzieła Ignacego Jana Paredewskiego. Sześć pieśni do słów Adama Mickiewicza
op. 18 zachwyca szczerością zarówno artystycznej wypowiedzi kompozytora, jak
też interpretacji obojga Artystów.
Polały się
łzy to niemal publiczna spowiedź, zakończona łkaniem. Szokuje tu siła
ekspresji. Piosnka dudarza jest popisem wirtuozerii pianistycznej
(zawsze jednak jest to popis w służbie ekspresji muzycznej). Tempo, jak również
wyczucie dynamiki, są znakomite. Robi wrażenie brawurowy charakter
pianistycznych ritorneli, wspaniale kontrastujący ze spokojnymi zwrotkami.
Moja
pieszczotka zawiera w sobie element kokieterii, ale też namiętności,
tworząc „wybuchową”, niezwykle emocjonalną mieszankę. Nad wodą wielką
poraża siłą dramatyzmu. Tylem wytrwał to wytchnienie po poprzedniej
pieśni. Brzmi jak mazurek. Pomimo skomplikowanej partii wokalnej (m.in.
oktawowe skoki) Artystka radzi sobie znakomicie z wszelkimi w trudnościami
technicznymi. Gdybym się zmienił jest jedną z najpiękniejszych pieśni z
tego cyklu. Słychać w niej dosłownie poszczególne poruszenia serca, spowodowane
bardzo emocjonalnym tekstem. Fortepian „skrzy się” różnorodnymi barwami,
wzbogacając liryczną partię sopranu.
Mazurek
a-moll op. 9 nr 2 Paderewskiego jest zinterpretowany całkowicie bezpretensjonalnie.
Maurice Lammerts van Bueren gra go sielsko, lekko, podkreślając bogatą
harmonikę. Część środkowa (najciekawsza) to jednocześnie żar i rozmarzenie.
Pianista jeszcze lepiej interpretuje jednak Mazurka A-dur op. 9 nr 3.
Pod jego palcami utwór ten jest radosny, wieloplanowy melodycznie, z pięknie
podkreślanym głosem prowadzonym w lewej ręce. Długie tryle są imponujące.
Porusza melancholijna, kujawiakowa część środkowa, zwłaszcza wspaniale
zbudowana w niej kulminacja. Utwory Paderewskiego zamyka Mazurek B-dur
op. 9 nr 4, prawdziwy popis w dziedzinie kontrastów. Miejscami fortepian jest
monumentalny w brzmieniu, ale gdy trzeba zmienia się w zwiewny i zalotny. Po
raz kolejny Maurice Lammerts van Bueren świetnie wyczuwa czas muzyczny.
Brawurowa coda to już tylko przysłowiowa kropka nad „i” w tym utworze.
Trzeci kompozytor, którego muzyka
zostala zarejestrowana w tym albumie to Karol Szymanowski. Z dwunastu
genialnych Pieśni Kurpiowskich op. 58 Artyści wybrali cztery (nr 1, 2, 3
i 9).
Lecioły
zurazie to prawdziwe mistrzostwo interpretacji partii wokalnej, która
„prowadzi” tutaj partię fortepianu. Przejmująca tęsknota narasta stopniowo
niejako w ramach prostej piosnki ludowej. Najbardziej wyrafinowane są dyskretne
i pełne finezji dialogowania obojga Artystów.
Wysła
burzycka zachwyca niezależnością obu partii solowych i znakomitym
dopasowaniem barwy głosu i wolumenu brzmienia sopranu do instrumentu.
Naśladowanie ludowego „wyskania” jest mistrzowskie. Trudna technicznie Uwoz,
mamo roz jest zinterpretowana w sposób niezwykle prosty, lecz elegancki.
Napięcie narasta tu konsekwentnie do wieńczącej pieśń kulminacji. W partii
fortepianu Artysta uzyskał pełnię brzmienia i barwność. Zarzyj ze kuniu
zachwyca melizmatycznymi zaśpiewami, nawiązującymi do bogatej tradycji
polskiego śpiewu ludowego. Partia fortepianu jest wręcz „impresjonistyczna”,
pełna zmiennych kolorów. Pieśni Szymanowskiego, choć śpiewane w gwarze
kurpiowskiej, są w interpretacji Aldony Bartnik świetne również pod względem
dykcji.
Z utworów fortepianowych
Szymanowskiego Maurice Lammerts van Bueren wybrał najbardziej znany Mazurek
op. 50 nr 1 - zamglony, dyskretny w pierwszej części, polifoniczny i skoczny w
drugiej. Zamiast przesadzać z tempem (jak robi to wielu pianistów), Artysta wydobył na światło dzienne wszystkie
plany brzmieniowe, tworząc intymną atmosferę, aż po końcowe morendo (nie
zapisane ręką kompozytora, ale świetnie pasujące do ostatnich taktów tego
dzieła).
Ukoronowaniem albumu są Słopiewnie
do słów Juliana Tuwima op. 46 bis.
Słowisień
rozpoczyna się od „zamglonego” wstępu fortepianu, zaś partia wokalna zaskakuje
nas melizmatami rodem z muzyki perskiej i arabskiej. Zielone słowa są
pełne melancholii. Barwna partia fortepianu krzyżuje się ze zmienną w
nastrojach, kapryśną linią wokalną. Dzieło to (bardzo trudne technicznie i
wyrazowo) do końca trzyma słuchacza w napięciu.
Archaiczna w
harmonice, sylabiczna i hymniczna w charakterze pieśń Św. Franciszek,
jest pełna miłości, radości i wdzięczności. Trudne repetycje w wysokim
rejestrze Aldona Bartnik realizuje wprost mistrzowsko. Żywiołowe w charakterze Kalinowe
dwory prowadzą nas do nastrojowej i ilustracyjnej pieśni Wanda.
„Rozmyta” partia fortepianu przywodzi na myśl wody rzeki Wisły. Znakomicie
został tu oddany dramat głównej postaci - legendarnej córki Kraka - w niezwykle
wysmakowany sposób, bez zbędnego patosu. Partia wokalna, arcytrudna pod każdym
względem, jest majstersztykiem technicznym i interpretacyjnym. Soliści
stworzyli w tym utworze dosłownie jednię nastroju.
Mam nadzieję, że tak dokładny opis
poszczególnych dzieł z albumu Melancholia sprawi, że z ciekawością
sięgną Państwo po płytę. Jest ona bowiem pod każdym względem elektryzująca. To
spotkanie dwojga niezwykle utalentowanych, pracowitych, lecz przede wszystkim
wrażliwych Artystów, z których każdy wnosi 100 procent siebie do interpretacji
wszystkich zarejestrowanych tu dzieł.
Z
niecierpliwością czekam na ich kolejny projekt, gdyż uważam, że tak dobrze
rozumiejące się duety wokalno-pianistyczne są dziś (niestety) wielką rzadkością.
1 CD, ZEFIR RECORDS 2018, 8 717774 570555, ZEF
9661,
Melancholia. Aldona Bartnik (sopran), Maurice Lammerts van
Bueren (fort.)