Prawdziwie słowiańska melancholia


            Zastanawiałam się bardzo długo nad tym, jaka płyta powinna być moją inauguracyjną, pierwszą płytą, zrecenzowaną na osobistym blogu. W kolejce na tekst czekały (i czekają) od kilku miesięcy  wspaniałe nagrania klawesynowe, organowe, kameralne i kilka cudownych albumów lutniowych (z wielu krajów Europy), z różnorodnym repertuarem, zrealizowane przez znakomitych instrumentalistów. Prawie wszystkie płyty były nagrane przez mężczyzn. Tylko jedną z nich podarowała mi kobieta. Zdecydowałam się więc na rozwiązanie „feministyczne” ;) i przy okazji „patriotyczne”, ponieważ to płyta z muzyką polską. Rozpoczynam zatem moją działalność jako blogerka od recenzji płyty, którą kilka miesięcy temu dostałam w prezencie od bardzo ciekawej Artystki.
            Album Melancholia to wspólne dzieło wybitnie utalentowanej i niezwykle pracowitej młodej polskiej sopranistki Aldony Bartnik i znakomitego holenderskiego pianisty Maurice'a Lammertsa van Buerena. Została na nim zarejestrowana najbardziej „polska” część twórczości trzech wybitnych kompozytorów – Fryderyka Chopina, Ignacego Jana Paderewskiego oraz Karola Szymanowskiego. Cóż może bowiem kojarzyć się bardziej z naszym krajem, niż pieśni z tekstami polskich poetów oraz mazurki?
            Warto w tym miejscu wspomnieć o kilku ważnych faktach z życia zawodowego obojga Artystów. Najpierw o śpiewaczce, bo to osoba młoda (studia ukończyła zaledwie trzy lata temu), a jednocześnie już niezwykle doświadczona i pełna pozytywnej energii twórczej.
Aldona Bartnik - absolwentka Królewskiego Konserwatorium w Hadze (wydział muzyki dawnej, nauczyciele: R. Dams, P. Kooij, M. Chance, J. Feldman oraz P. Bertin) oraz Akademii Muzycznej im. K. Lipińskiego we Wrocławiu (licencjat ze skrzypiec i śpiewu klasycznego) - nagrała aż sześć albumów z polską muzyką dawną (jeden z nich, zrealizowany z Wrocław Baroque Ensemble pod kierunkiem A. Kosendiaka, otrzymał w 2019 roku nagrodę Fryderyk). Współpracowała z zespołem Ars Cantus (nagranie płyty z dziełami dolnośląskich kompozytorów renesansowych) oraz z: Collegium Vocale Gent, Collegium 1704, La Risonanza, Vox Luminis, De Nederlandse Bachvereniging, Gabrieli Consort, Hespèrion XXI. Występowała z nimi na najbardziej prestiżowych scenach i festiwalach na świecie.
Co ciekawe, Aldona Bartnik zajmuje się też pracą badawczą w zakresie poszukiwań i opracowania manuskryptów nutowych wrocławskiego Ossolineum (stypendium artystyczne Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego). Była stypendystką programu Artysta Rezydent Polskiego Instytutu Muzyki i Tańca oraz Stypednium Twórczego przyznawanego przez prezydenta Miasta Szczecin. Otrzymała III nagrodę na IV Międzynarodowym Wokalnym Konkursie Muzyki Dawnej Canticum Gaudium w Poznaniu (2017 r.).
Jedną z głównych dziedzin działalności tej Artystki jest promowanie muzyki polskiej za granicą (organizacja koncertów i warsztatów). Otrzymała ona nominację do nagrody Polonus 2016 (nagrodę przyznaje Polonia holenderska).
Projekt Melancholia, realizowany przez Aldonę Bartnik i Maurice'a Lammertsa van Buerena miał na celu zapoznanie zagranicznych słuchaczy z pieśniami F. Chopina, I. J. Paderewskiego, K. Szymanowskiego i W. Lutosławskiego. Ukoronowaniem cyklu  koncertów jest album Melancholia (wydany w 2018 roku przez holenderską wytwórnię Zefir Records), będący pierwszą solową płytą Aldony Bartnik. Niedługo ukażą się kolejne dwa albumy z solowym udziałem tej sopranistki.
            Holenderski pianista Maurice Lammerts van Bueren studiował u Jana Wijna (fortepian solo) i Ludmiły Baslawskiej (muzyka kameralna) w Conservatorium van Amsterdam. Studia z zakresu kameralistyki wokalno-instrumentalnej pogłębiał m.in. u R. Jansena i G. Johnsona.
Wśród wielu dziedzin sztuki pianistycznej Maurice Lammerts van Bueren wybrał przede wszystkim  pracę ze śpiewakami. Występował z takimi wokalistami jak: A. Kirchschlager, E. Valkenburg, L. Farahani, H. Neven, E. Kuiper, F. Beelen, E. Levental, T. Oliemans, S. Weyens, M. Reijans, A. Bartnik, H. Feith, K. Hartman i H. P. Herman. Jest założycielem i pianistą Coco Collectief, zespołu wokalnego wykonującego głównie pieśni. Maurice Lammerts van Bueren to znakomity kameralista. Grając w Trio Suleika (2001-2014) zdobył najbardziej prestiżową nagrodę z dziedziny muzyki kameralnej w Holandii - „Kersjes Award”, oraz „Vriendenkrans” (przyznana przez Concertgebouw Amsterdam). Pianista współpracuje z takimi instrumentalistami jak: F. Saeijs, T. Olof, H. Krebbers i innymi muzykami zatrudnionymi w Royal Concertgebouw. Koncertował m.in. w: Belgii, Niemczech, Francji, Polsce, Szwecji, Słowenii, Syrii i USA.
Nagrał wiele płyt CD. Jest coachem na wydziale śpiewu Królewskiego Konserwatorium w Hadze, a od 2008 roku również Artystą Steinwaya. Jego pasja pozamuzyczna to fotografia portretowa.
            A teraz wreszcie czas na napisanie kilku słów o płycie, choć moim zdaniem jest to raczej temat rzeka...
W albumie Melancholia dosłownie wszystko jest polskie, słowiańskie i melancholijne. Od doboru repertuaru po nostalgiczne zdjęcia wykonawców (zrobione przez Michała Mazurkiewicza i Maurice'a Lammertsa van Buerena), czy obraz przedstawiający pięć bezlistnych, starych drzew, zaprezentowanych w zimowej aurze, znajdujący się na okładce, w książeczce programowej oraz na samej płycie (jego autorką jest Annelieke Lammerts van Bueren).
Nigdy jeszcze nie opisywałam wszystkich utworów po kolei, bo gdy recenzuję, koncentruję się raczej na wrażeniach ogólnych, dotyczących całości albumu. W tym wypadku mam jednak ochotę zrobić wyjątek, ponieważ uważam, że każde z zarejestrowanych dzieł zasługuje na uwagę, jako odrębny Mikrokosmos przez duże „M”. Są to miniaturowe światy, o których nie chce się zapomnieć, a bardzo trudno jest wybrać z nich te, które kocha się najmocniej. Słuchałam tej płyty wielokrotnie i chciałam każdy z wykonanych tu utworów zapamiętać jak najdłużej, może na zawsze.
            Album otwierają wybrane dzieła Fryderyka Chopina. Pierwszym z nich jest zaprezentowany z wdziękiem, zalotny zarówno w partii wokalnej jak też fortepianowej, Śliczny chłopiec. Bogata harmonicznie i melodycznie Melodia urzeka w tej interpretacji zarówno walorem lirycznym jak również zabarwieniem dramatycznym. Zwraca uwagę świetne operowanie czasem. Moja pieszczotka to laboratorium słodyczy.
Mazurek a-moll op. 68 nr 2 wykreowany przez Maurice'a Lammertsa van Buerena przywodzi na myśl posuwiste kroki tancerzy. Pięknie poprowadzona jest (skontrastowana ze skrajnymi ustępami) dynamiczna, mazurowa część środkowa. Mazurek a-moll op. 67 nr 4 zadziwia swoją lekkością i subtelnym, prawdziwie Chopinowskim rubato. Wykonanie obu tych dzieł jest utrzymane w duchu  intymnym, czyli takim, jaki preferował sam kompozytor.
            Po Chopinie zaprezentowane zostały dzieła Ignacego Jana Paredewskiego. Sześć pieśni do słów Adama Mickiewicza op. 18 zachwyca szczerością zarówno artystycznej wypowiedzi kompozytora, jak też interpretacji obojga Artystów.
Polały się łzy to niemal publiczna spowiedź, zakończona łkaniem. Szokuje tu siła ekspresji. Piosnka dudarza jest popisem wirtuozerii pianistycznej (zawsze jednak jest to popis w służbie ekspresji muzycznej). Tempo, jak również wyczucie dynamiki, są znakomite. Robi wrażenie brawurowy charakter pianistycznych ritorneli, wspaniale kontrastujący ze spokojnymi zwrotkami.
Moja pieszczotka zawiera w sobie element kokieterii, ale też namiętności, tworząc „wybuchową”, niezwykle emocjonalną mieszankę. Nad wodą wielką poraża siłą dramatyzmu. Tylem wytrwał to wytchnienie po poprzedniej pieśni. Brzmi jak mazurek. Pomimo skomplikowanej partii wokalnej (m.in. oktawowe skoki) Artystka radzi sobie znakomicie z wszelkimi w trudnościami technicznymi. Gdybym się zmienił jest jedną z najpiękniejszych pieśni z tego cyklu. Słychać w niej dosłownie poszczególne poruszenia serca, spowodowane bardzo emocjonalnym tekstem. Fortepian „skrzy się” różnorodnymi barwami, wzbogacając liryczną partię sopranu.
Mazurek a-moll op. 9 nr 2 Paderewskiego jest zinterpretowany całkowicie bezpretensjonalnie. Maurice Lammerts van Bueren gra go sielsko, lekko, podkreślając bogatą harmonikę. Część środkowa (najciekawsza) to jednocześnie żar i rozmarzenie. Pianista jeszcze lepiej interpretuje jednak Mazurka A-dur op. 9 nr 3. Pod jego palcami utwór ten jest radosny, wieloplanowy melodycznie, z pięknie podkreślanym głosem prowadzonym w lewej ręce. Długie tryle są imponujące. Porusza melancholijna, kujawiakowa część środkowa, zwłaszcza wspaniale zbudowana w niej kulminacja. Utwory Paderewskiego zamyka Mazurek B-dur op. 9 nr 4, prawdziwy popis w dziedzinie kontrastów. Miejscami fortepian jest monumentalny w brzmieniu, ale gdy trzeba zmienia się w zwiewny i zalotny. Po raz kolejny Maurice Lammerts van Bueren świetnie wyczuwa czas muzyczny. Brawurowa coda to już tylko przysłowiowa kropka nad „i” w tym utworze.
            Trzeci kompozytor, którego muzyka zostala zarejestrowana w tym albumie to Karol Szymanowski. Z dwunastu genialnych Pieśni Kurpiowskich op. 58 Artyści wybrali cztery (nr 1, 2, 3 i 9).
Lecioły zurazie to prawdziwe mistrzostwo interpretacji partii wokalnej, która „prowadzi” tutaj partię fortepianu. Przejmująca tęsknota narasta stopniowo niejako w ramach prostej piosnki ludowej. Najbardziej wyrafinowane są dyskretne i pełne finezji dialogowania obojga Artystów.
Wysła burzycka zachwyca niezależnością obu partii solowych i znakomitym dopasowaniem barwy głosu i wolumenu brzmienia sopranu do instrumentu. Naśladowanie ludowego „wyskania” jest mistrzowskie. Trudna technicznie Uwoz, mamo roz jest zinterpretowana w sposób niezwykle prosty, lecz elegancki. Napięcie narasta tu konsekwentnie do wieńczącej pieśń kulminacji. W partii fortepianu Artysta uzyskał pełnię brzmienia i barwność. Zarzyj ze kuniu zachwyca melizmatycznymi zaśpiewami, nawiązującymi do bogatej tradycji polskiego śpiewu ludowego. Partia fortepianu jest wręcz „impresjonistyczna”, pełna zmiennych kolorów. Pieśni Szymanowskiego, choć śpiewane w gwarze kurpiowskiej, są w interpretacji Aldony Bartnik świetne również pod względem dykcji.
            Z utworów fortepianowych Szymanowskiego Maurice Lammerts van Bueren wybrał najbardziej znany Mazurek op. 50 nr 1 - zamglony, dyskretny w pierwszej części, polifoniczny i skoczny w drugiej. Zamiast przesadzać z tempem (jak robi to wielu pianistów),  Artysta wydobył na światło dzienne wszystkie plany brzmieniowe, tworząc intymną atmosferę, aż po końcowe morendo (nie zapisane ręką kompozytora, ale świetnie pasujące do ostatnich taktów tego dzieła).
            Ukoronowaniem albumu są Słopiewnie do słów Juliana Tuwima op. 46 bis.
Słowisień rozpoczyna się od „zamglonego” wstępu fortepianu, zaś partia wokalna zaskakuje nas melizmatami rodem z muzyki perskiej i arabskiej. Zielone słowa są pełne melancholii. Barwna partia fortepianu krzyżuje się ze zmienną w nastrojach, kapryśną linią wokalną. Dzieło to (bardzo trudne technicznie i wyrazowo) do końca trzyma słuchacza w napięciu.
Archaiczna w harmonice, sylabiczna i hymniczna w charakterze pieśń Św. Franciszek, jest pełna miłości, radości i wdzięczności. Trudne repetycje w wysokim rejestrze Aldona Bartnik realizuje wprost mistrzowsko. Żywiołowe w charakterze Kalinowe dwory prowadzą nas do nastrojowej i ilustracyjnej pieśni Wanda. „Rozmyta” partia fortepianu przywodzi na myśl wody rzeki Wisły. Znakomicie został tu oddany dramat głównej postaci - legendarnej córki Kraka - w niezwykle wysmakowany sposób, bez zbędnego patosu. Partia wokalna, arcytrudna pod każdym względem, jest majstersztykiem technicznym i interpretacyjnym. Soliści stworzyli w tym utworze dosłownie jednię nastroju.
            Mam nadzieję, że tak dokładny opis poszczególnych dzieł z albumu Melancholia sprawi, że z ciekawością sięgną Państwo po płytę. Jest ona bowiem pod każdym względem elektryzująca. To spotkanie dwojga niezwykle utalentowanych, pracowitych, lecz przede wszystkim wrażliwych Artystów, z których każdy wnosi 100 procent siebie do interpretacji wszystkich zarejestrowanych tu dzieł.
Z niecierpliwością czekam na ich kolejny projekt, gdyż uważam, że tak dobrze rozumiejące się duety wokalno-pianistyczne są dziś  (niestety) wielką rzadkością.

1 CD,  ZEFIR RECORDS 2018, 8 717774 570555, ZEF 9661,
Melancholia.  Aldona Bartnik (sopran), Maurice Lammerts van Bueren (fort.)




Popularne posty