Barok triumfujący


Zjawiskowy czwartkowy koncert zespołu Odhecaton (13.09) i genialne piątkowe wykonanie oratorium „Judyta triumfująca”, pod dyrekcją Giovanniego Antoniniego (14.09), były kolejnymi dowodami na to, że 54. Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans im. Andrzeja Markowskiego do samego końca utrzyma się na najwyższym, światowym poziomie artystycznym.


Inne oblicze Scarlattiego


Znałam dotąd Alessandro Scarlattiego głównie jako kompozytora znakomitych oper, w których twórca dbał nie tylko o piękno i szlachetność arii, ale również o wyrazistość i bogactwo kolorystyczne recytatywów, pisząc je w stylu accompagnato (z towarzyszeniem większej ilości instrumentów). Inni kompozytorzy tamtych czasów tworzyli często recytatywy secco (w których śpiewakom towarzyszył jedynie klawesyn). Scarlatti kojarzył mi się również z pięknymi neapolitańskimi trzyczęściowymi uwerturami do oper (o układzie części: szybka-wolna-szybka). Tym większą niespodzianką było dla mnie poznanie jego utworów religijnych, które skomponował podczas swojego pobytu w Rzymie.

Czwartkowy wieczór był okazją do poznania Scarlattiego jako kompozytora nurtu stile antico. Jego Missa  defunctorum a 4 voci e basso continuo, prawdopodobnie skomponowana na pogrzeb jakiejś ważnej osoby, a po latach wykonana na uroczystościach pogrzebowych Igora Strawińskiego, stoi w zasadzie na granicy dwóch stylów muzycznych popularnych w epoce baroku. Cechami stile nuovo (stylu barokowego) jest obecność basso continuo i zastosowanie środków retoryki muzycznej, za renesansem (stile antico) przemawia polifonia i śmiała schromatyzowana harmonika, przypominająca momentami dzieła Carla Gesualda da Venosy. Również bardziej renesansowe, niż barokowe jest Miserere, noszące w konstrukcji cechy niezwykłego podobieństwa do Miserere Gregorio Allegriego (podział na dwa chóry, przedzielanie fragmentów polifonicznych chorałem gregoriańskim). Na styku dwóch stylów – barokowego i renesansowego znajduje się też Magnificat (bogata retoryka muzyczna, dysonanse użyte w służbie ekspresji, polifonia przedzielona fragmentami solowymi, partia basso continuo). Wszystkie te trzy dzieła zostały znakomicie zinterpretowane przez zespół Odhecaton. Artystów poprowadził pewną ręką Paolo Da Col.


W Missa  defunctorum a 4 voci e basso continuo wokaliści całkowicie zdominowali towarzyszący im skromny skład instrumentalny (arcylutnia, pozytyw, violone). Najciekawiej zostały wykonane: Dies Irae (z wielkimi kontrastami dynamicznymi, artykulacyjnymi i agogicznymi), „jękliwa” Lacrimosa (z piękną, wybijającą się z chóru barwą kontratenoru) oraz pełne wiary i pokory, rozmodlone Offertorium Domine Iesu. Śpiewacy oczarowali publiczność wspaniałą barwą poszczególnych głosów, które nie były jednorodne, a jednak pasowały do siebie idealnie.

Psalm Miserere mei, Deus a 9 voci in doppio coro zachwycił przestrzennością dźwięku, wnosząc również nową jakość żeńskiego jasnego głosu Anny Simboli. Ta słodycz kobiecego sopranu miała dla mnie również znaczenie symboliczne. Ukazała bowiem, że w modlitwie pokutnej przed Bogiem wszyscy jesteśmy równi. Błaganie o przebaczenie w interpretacji Odhecatonu było przejmujące – żarliwe, ale jednocześnie stonowane. Nieziemsko wznoszące się przed tron Boga Ojca w każdej muzycznej frazie.


Magnificat a 5 voci e basso continuo nasycony licznymi koloraturami zarówno w wystąpieniach solowych (Quia fecit), jak i w zespołowych (Fecit potentiam) był prawdziwą próbą dla wokalistów, instrumentalistów, ale przede wszystkim dla dyrygenta. Paolo da Col pokazał jednak, że jest nie tylko artystą, ale również muzykologiem. Jego interpretacja była klarowna i błyskotliwa. Pewną ręką przeprowadził śpiewaków przez zawile meandry barokowej retoryki muzycznej i wirtuozerii, tworząc imponującą interpretację zakończoną brawurową, polifoniczną codą.


Oratorium, czy opera?

 
Prawdziwą ucztą muzyczną był piątkowy wieczór (13.09). W wypełnionej słuchaczami Sali Głównej NFM zabrzmiało oratorium „Juditha triumphans” RV 644 Antonia Vivaldiego. Wystąpił zespół Il Giardino Armonico oraz Chór NFM pod dyrekcją fenomenalnego Giovanniego Antoniniego. Nie zabrakło także najwybitniejszych śpiewaczek, specjalizujących się w wykonawstwie muzyki dawnej oraz  instrumentalistów-wirtuozów.

Słuchając „Judyty triumfującej” cały czas miałam wrażenie, że to bardziej opera, niż oratorium. Ma ona bowiem bardzo dramatyczną fabułę. Jest to genialna ilustracja muzyczna historii ze Starego Testamentu. Wdowa Judyta wychodzi z miasta Betulia (oblężonego przez wrogie wojska) i idzie do wodza Holofernesa, którego chce błagać o litość dla swojego narodu i ojczyzny. Przed oblicze Holofernesa prowadzi ją jego sługa – eunuch Vagaus. Holofernes jest zachwycony urodą Judyty. Pragnie spędzić z nią namiętną noc. Jednak bohaterka upija go winem, po czym przy wsparciu swojej służącej Abry ucina Holofernesowi głowę mieczem. Kapłan Ozjasz wznosi modły na cześć zwycięstwa.  

Ta stosunkowo prosta fabuła ma jednak w oratorium Vivaldiego również drugie znaczenie. W czasach, w których odbyło się prawykonanie dzieła (1716 lub 1717) Wenecji zagrażała ekspansja turecka. Judyta była więc personifikacją Wenecji, zaś Abra uosobieniem Wiary. Ozjasza uznawano za Papieża. Holofernesa zestawiano z sułtanem tureckim, zaś Vagausa z jego generałem.


Plejada Gwiazd


Do nasyconego wirtuozerią (zarówno wokalną, jak też instrumentalną) oratorium Antonini zaprosił największe sławy śpiewacze i znanych instrumentalistów. Ulubienicą publiczności od pierwszych dźwięków swojej partii stała się niewątpliwie wybitna sopranistka Julia Lezhneva (Vagaus). Jej nieskazitelny, krystalicznie czysty, balsamiczny głos oczarował nas nie tylko liryzmem, ale przede wszystkim zjawiskowymi koloraturami. Każde wystąpienie tej solistki wywoływało aplauz i okrzyki publiczności. 
Ciekawy był również głos Sonii Priny, kreującej tytułową postać. Ten dramatyczny kontralt zaskakiwał wspaniałym pianissimo, dużą skalą i wielkimi umiejętnościami aktorskimi. Nie mniej interesująco zaprezentował się nasycony w brzmieniu, głęboki kontralt – Ozjasz (Francesca Ascioti). 


Holofernes, choć teoretycznie był postacią negatywną, wzbudził w wielu
słuchaczach sympatię. Jego partię, z wielką słodyczą i liryzmem wykonała mezzosopranistka Mary-Elen Nesi. I wreszcie Abra – Raffaella Milanesi (sopran) – skromna w pierwszej części, w drugiej dochodząca do głosu w większej ilości arii, zaimponowała dramatyzmem i ciekawą interpretacją.

Zespół Il Giardino Armonico brzmiał doskonale. W pamięć zapadły genialne sola fletu podłużnego (Giovanni Antonini), zjawiskowe violi d’amore (Marco Bianchi), liryczne i jakże ważne dramaturgicznie solo viol da gamba (Julia Karpeta, Pawel Zalewski, Piotr Zalewski, Krzysztof Karpeta), fenomenalne chalumeau (Tindaro Capuano), mistrzowskie mandoliny (Anna Schivazappa) oraz wirtuozowskie skrzypiec (Stefano Barneschi).

Chór NFM wspierał zespół znakomitych artystów. Najpiękniejsze było jego wystąpienie  finałowe oraz chór modlących się kobiet z  partią solową Aleksandry Turalskiej (w niezwykle trudnym momencie – po wybitnie wykonanej wirtuozowskiej arii primadonny Julii Lezhnevy).
            
„Judyta Triumfująca” pod dyrekcją Giovanniego Antoniniego, wybitnego dyrektora artystycznego Wratislavii, obok występu Zubina Mehty i Israel Philharmonic Orchestra była niewątpliwie największym wydarzeniem 54. Międzynarodowego Festiwalu Wratislavia Cantans im. Andrzeja Markowskiego.






Fot. z koncertu czwartkowego koncertu Sławek Przerwa/Archiwum NFM
Fot. z piątkowego koncertu Joanna Stoga/Archiwum NFM

Popularne posty