Urodziny Liszta w NFM


22. października Wrocław świętował 208. Rocznicę Urodzin Ferenca Liszta. Dzięki Towarzystwu im. Ferenca Liszta (TiFL) oraz gościnności Narodowego Forum Muzyki słuchacze mogli podziwiać kunszt interpretacyjny rosyjskiego pianisty Romana Salyutova, który wykonał dzieła kompozytorów XIX i XX wieku.

Absolwent Państwowego Konserwatorium w Sankt Petersburgu (fortepian i dyrygentura, dyplom z wyróżnieniem) oraz Hochschule für Musik Und Tanz Köln (dyplom mistrzowski z wyróżnieniem) jest również doktorem muzykologii (Universitӓt Paderborn). Jako solista, kameralista oraz dyrygent występował w wielu krajach (Austria, Litwa, Izrael, Niemcy, Szwajcaria, Polska, Węgry, Włochy, USA, Japonia, Australia, Nowa Zelandia). W swoim  repertuarze pianistycznym Roman Salyutov ma ponad 400 dzieł około 40 kompozytorów z różnych epok, zaś jako dyrygent samych symfonii około 50. Jest głównym dyrygentem Sinfonieorchester Belgisch Gladbach. To również kierownik stowarzyszenia Musik-und KulturFestiwal GL e.V. w Bergisch Gladbach (projekty muzyczne, międzynarodowa wymiana kulturalna, itp.). Tyle osiągnięć to kolosalny dorobek, jak na zaledwie 35-letniego artystę. W życiorysie Salyutova widać wiele punktów stycznych z życiem Liszta, który był przecież pianistą-wirtuozem, kompozytorem, dyrygentem i również organizatorem życia muzycznego.

Recital, jak trzy recitale

Roman Salyutov imponował formą i wielką kondycją. Łącznie z dwoma Chopinowskimi bisami, grał przez prawie dwie godziny. Program jaki zaprezentował był nieprawdopodobnie wymagający zarówno technicznie, jak i interpretacyjnie. W obu obszarach artysta budził respekt swoim przygotowaniem, wrażliwością i wyobraźnią. Miał też
fenomenalną pamięć i stuprocentową precyzję, niczym szwajcarski zegarek.


Recital rozpoczęły cztery dzieła ze zbioru Etiudy-obrazy op. 33 Siergieja Rachmaninowa. Salyutov pięknie je zróżnicował. Pod jego palcami Etiuda nr 1 f-moll była rezolutna i dziarska (choć momentami nostalgiczna). Etiuda nr 2 C-dur urzekała swoją zwiewnością i „rozmigotaniem” i zwracała uwagę wielością planów brzmieniowych. Etiuda nr 5 g-moll tęskna i narracyjna, o bogatej fakturze, miała dopracowany każdy detal brzmieniowy. Dźwięki były nasycone alikwotami, a efektowna, brawurowa coda jednoznacznie przywodziła na myśl Balladę g-moll Chopina. Etiuda nr 4 Es-dur została zagrana jak polonez bohaterski, ale miejscami również niczym scherzo – żartobliwie, rezolutnie. Pianista osiągnął tu monumentalne brzmienie instrumentu, co powróciło w trakcie jego recitalu wielokrotnie.

Zaskoczyła mnie czteroczęściowa Sonata G-dur op. 37 Piotra Czajkowskiego. Nie znałam wcześniej tego utworu, który w zamyśle kompozytora był tak wielką formą, że przewyższył pod względem
trudności technicznych i założeń konstrukcyjnych nawet słynny I Koncert fortepianowy b-moll. W interpretacji Salyutova fortepian zmieniał się momentami jakby w tutti orkiestry symfonicznej, zwłaszcza w części I. Piękna była elegijna część II, dyskretna i barwna, zmienna w nastrojach, ze wspaniale zbudowaną kulminacją. Znakomicie wypadło również „perliste” scherzo (cz. III).

W drugiej części recitalu zabrzmiał Polonaise Mélancolique Ferenca Liszta, w którym Salyutov zaprezentował Chopinowski idiom brzmienia mazurka, poloneza i nokturnu. Mistrzowska była również Ballada g-moll Edwarda Griega – złożona z tematu i 14 nienumerowanych wariacji na ludowy temat Den Nordlanske Bondestand – zrealizowana w nastroju od lirycznego, po wirtuozowski. 

I wreszcie wspaniałe Preludia op. 9 Karola Szymanowskiego! Preludium nr 1 h-moll - ze słowiańską
melodyką, Preludium nr 2 d-moll, melancholijne, łagodne, nasycone polifonią oraz Preludium nr 7 c-moll „rozmigotane”, podobne do dzieł  Debussy’ego.

Zwieńczeniem recitalu był poemat La Valse Maurice’a Ravela. Od tajemniczej, niematerialnej Introdukcji pianista przeszedł do heroicznej brawury i monumentalnego brzmienia. Wśród zabaw agogiką i kontrastów dynamicznych pokazał wielką wirtuozowską formę inspirowaną najpopularniejszym w XIX wieku tańcem towarzyskim.
Owacja na stojąco była zasłużoną nagrodą za niezwykły recital, który na długo pozostanie w pamięci słuchaczy. 

Koncert w interesujący sposób poprowadził Juliusz Adamowski.


Fot. Sławek Przerwa/Archiwum NFM

Popularne posty