Leopoldinum: znakomity start
NFM
Orkiestra Leopoldinum zainaugurowała 19 października w swojej
siedzibie kolejny sezon artystyczny. Uczyniła to z podziwu godną
błyskotliwością, w czym ogromny udział miał flecista Emmanuel
Pahud oraz sprawujący nad zespołem kierownictwo artystyczne
Alexander Sitkovetsky.
Francusko-szwajcarski
flecista Emmanuel Pahud, uznawany dziś za czołowego w świecie
mistrza tego instrumentu, był wielką gwiazdą wieczoru. Nie zawiódł
oczekiwań, zagrał wspaniale. Jego talent i mistrzostwo techniczne
zajaśniały najpełniejszym blaskiem w Koncercie fletowym d-moll
Carla Philippa Emanuela Bacha. W każdej z trzech części tego
utworu można było podziwiać inny aspekt i odcień mistrzowskiej
gry Pahuda. Przepiękny dźwięk fletu o niezwykle szlachetnej i
wyrównanej w każdym rejestrze barwie, wspaniale kształtowane
kolejne frazy, układające się w logiczną, naturalną całość to
były zalety słyszalne od pierwszych taktów solowej partii. W
drugiej części liryzm, a w trzeciej niespotykana wirtuozeria
dopełniały tego obrazu technicznej i muzycznej maestrii. Soliście
znakomicie towarzyszyła NFM Orkiestra Leopoldinum, a dotrzymywanie
kroku takiemu wirtuozowi jak Emmanuel Pahud to z pewnością nie lada
sztuka.
Wcześniej
orkiestra zaprezentowała Serenadę C-dur op. 10 - raczej mało
znany, a ciekawy utwór z początków XX wieku. Jego autorem był
wybitny węgierski pianista, dyrygent i kompozytor Ernö von Dohnányi
(1877-1960), artysta o ogromnych zasługach dla węgierskiej kultury
muzycznej. Jego Serenada w oryginale przeznaczona jest na trio
smyczkowe, tym razem jednak zabrzmiała jej wersja na orkiestrę
smyczkową autorstwa Dymitra Sitkovetsky’ego. NFM Orkiestra
Leopoldinum bardzo przekonująco wykonała tę kompozycję, która
może się wręcz stać wizytówką wrocławskiego zespołu.
Poszczególne części były dopracowane w detalach, muzycy zadbali o
ich odpowiednie zróżnicowanie, utrzymali przekonującą
dramaturgię. W samym utworze niektóre fragmenty, zwłaszcza
liryczny Temat z wariacjami, wprost zachwycały. Wysoki poziom tej
interpretacji to również zasługa kierownika artystycznego
orkiestry, Alexandra Sitkovetsky’ego, wykształconego na Zachodzie
brytyjskiego skrzypka o rosyjskim pochodzeniu. Można mieć nadzieję,
że pod jego kierunkiem wrocławski zespół będzie rozkwitał.
W
drugiej części wieczoru zabrzmiała na początek muzyka
współczesna. Publiczność usłyszała „Plan & Elevation”
amerykańskiej kompozytorki Caroline Shaw. Jak można było
przeczytać w komentarzu inspiracją twórczyni była architektura
pałacu Dumbarton Oaks w Waszyngtonie. Orkiestra pod kierunkiem
Alexandra Sitkovetsky’ego dołożyła wszelkich starań, aby
wykonać tę muzykę jak najlepiej, jak najczytelniej, z dbałością
o architektoniczny detal – a więc w zgodzie z wizją kompozytorki
– mimo to w mojej opinii nie zdołała obronić tego utworu. Dzieło
Amerykanki wydało mi się stylistycznie niespójne, eklektyczne,
rozczarowujące, a już szczególnie na tle innych prezentowanych
tego dnia arcydzieł.
Emmanuel
Pahud ponownie stanął na estradzie, by tym razem z udziałem
Alexandra Sitkovetsky’ego wykonać Koncert c-moll na obój i
skrzypce BWV 1060 Johanna Sebastiana Bacha (w wersji na flet i
skrzypce). Jeśli utwór syna Bacha był dla mnie zagrany niemal
perfekcyjnie, to w przypadku muzyki wielkiego ojca pojawiły się
pewne wątpliwości co do stylowości interpretacji („Leopoldinum”
nie jest oczywiście zespołem barokowym). Proporcje dźwiękowe
między solistami nie zawsze przekonywały, chociaż obaj soliści
grali bardzo dobrze, zwłaszcza flecista. Znacznie korzystniej
zabrzmiał natomiast bis – trzecia część V Koncertu
Brandenburskiego D-dur. W tym fragmencie muzyki Bacha dialogi
pomiędzy solistami stały się bardziej wyraziste i efektowne,
pojawił się temperament i wdzięk, a to w dużej mierze dzięki
świetnej klawesynistce Aleksandrze Rupocińskiej, która w tym
utworze stała się trzecią solistką wieczoru.
Artur Bielecki, gościnnie na Blogu „Krytyka Niezależna”
Zdjęcia z Archiwum Organizatora