Wratislavia jest Kobietą
Trwa 60. Międzynarodowy
Festiwal Wratislavia Cantans im. Andrzeja Markowskiego, a w gronie
gwiazd imprezy znalazły się artystki o bardzo wyrazistej
osobowości.
6 września w Salonie
romantycznym Muzeum Pana Tadeusza (Oddział Zakładu Narodowego im.
Ossolińskich) w południe i wczesnym wieczorem wystąpiła wybitna
niemiecka harfistka Magdalena Hoffmann. Artystka jest główną
harfistką Orkiestry Symfonicznej Radia Bawarskiego, działa jako
solistka i pedagog. Jej recital, zatytułowany „Poszukując
szczęścia”, odznaczał się niezwykłą różnorodnością
repertuaru, stylu i emocji. Choć program nie był bardzo rozbudowany
(nie przewidziano też przerwy), wykonawczyni zadbała, by go
ciekawie ująć i odpowiednio skontrastować. Repertuar obejmował
czasy od baroku do XX wieku. W bardzo pozytywnych wrażeniach nie
przeszkodziła nawet kontuzja palca, o czym publiczność została
przed występem poinformowana.
Część utworów nie była
oryginalnie napisana na harfę. Magdalena Hoffmann potrafi świetnie
„przenieść” je na swój instrument, jak przykładowo
fortepianowe miniatury Roberta Schumanna, w tym sławne „Vogel als
Prophet” czy „Warum?”. Podobnie Preludium z cyklu „Nagrobek
Couperina” Maurice’a Ravela, co było prawdopodobnie ukłonem
artystki w stronę francuskiego kompozytora w 150. rocznicę jego
urodzin. Niezwykle ciekawe okazały się interpretacje utworów
dwudziestowiecznych, zabrzmiała „Stanza II” Takemitsu, w której
do harfy „dołączyła” elektronika, publiczność wysłuchała
również Suity na harfę Brittena.
Następnego dnia w
Narodowym Forum Muzyki nadeszła pora na występ zespołów
francuskich, jednak bohaterką całości projektu była wrocławianka
Agata Zubel. Gwiazda muzyki współczesnej zaprezentowała się w
podwójnej roli. W pierwszej części koncertu jako kompozytorka, w
drugiej zaś jako wokalistka. Najpierw wystąpił ceniony francuski
zespół Les Percussions de Strasbourg, którego specjalnością jest
muzyka współczesna. Grupa współpracuje z wieloma kompozytorami,
wystarczy wspomnieć, że współcześni twórcy zadedykowali jej już
ponad 350 swoich dzieł, co jest liczbą naprawdę oszałamiającą.
Zasługi w promocji muzyki naszych czasów są tu więc ogromne, a
talent i wszechstronność zespołu imponujące.
Agata Zubel specjalnie na
festiwal skomponowała utwór zatytułowany „Spray”na 6
wykonawców. Jak sama autorka wyjaśniła w komentarzu jest to
„eksperyment na pograniczu muzyki i sztuk plastycznych, w którym
jeden rodzaj twórczości staje się fundamentem dla innego”.
Sześcioro perkusistów wykonywało partyturę, jednak zamiast
tradycyjnym instrumentarium muzycy posługiwali się narzędziami
malarskimi, takimi jak tytułowy spray. W efekcie publiczność
obserwowała, jak na przygotowanych wcześniej płótnach powstaje
sześć oryginalnych obrazów, oczywiście o charakterze
abstrakcyjnym. Pomysł ciekawy, ale w mojej opinii jego kompozytorska
realizacja budziła zastrzeżenia. Muszę powiedzieć, że spodobał
mi się efekt końcowy, czyli sześć całkiem udanych i
intrygujących obrazów, natomiast warstwa muzyczna (dźwiękowa) tej
kompozycji była jednak niezwykle uboga i blada. Patronował temu
projektowi John Cage, ale Amerykanin sam bywał przy tego rodzaju
„eksperymentach” bardziej wyrazisty i przede wszystkim zabawny.
Muszę więc z przykrością kręcić nosem, w dodatku podrażnionym
zapachem malarskich spray’ów.
W drugiej części
zmienili się wykonawcy. Dyrygował Ryan Bancroft, partię wokalną
wykonywała Agata Zubel, a towarzyszył im sławny zespół Ensemble
intercontemporain. W programie znalazło się dzieło Gérarda
Griseya „Quatre chants pour franchir le seuil” na głos sopranowy
i 15 instrumentów. Są to pieśni szczególne, są ostatnim
ukończonym utworem przedwcześnie zmarłego francuskiego
kompozytora. W dodatku mówią o „przekroczeniu progu”, rozważają
przejście między życiem a śmiercią. W efekcie jest to muzyka
głęboko przejmująca, dramatyczna i tajemnicza zarazem. Wykonawcy
zaprezentowali ją w sposób porywający, ze skupieniem i dużą
dramaturgią. Zespół grał po mistrzowsku, Agata Zubel bardzo
dobrze poradziła sobie z trudną partią solową. Muzyka Griseya,
reprezentanta spektralizmu, zaintrygowała swoją głębią i
tajemnicą.
9 września w NFM miało
miejsce kolejne festiwalowe wydarzenie, na które wszyscy czekali z
wielkimi nadziejami. Gwiazdą wieczoru była Martha Argerich,
legendarna pianistka. Towarzyszyła jej Orkiestra Symfoniczna Monte –
Carlo, a dyrygował sławny Charles Dutoit. Publiczność usłyszała
w wykonaniu artystów I Koncert fortepianowy C-dur op. 15 Ludwiga van
Beethovena. Martha Argerich zachwyciła, prezentując fenomenalne,
cudownie lekkie, klasyczne odczytanie wczesnego dzieła Beethovena.
Nie wiadomo co bardziej podziwiać w jej wielkiej sztuce wykonawczej.
Czy olśniewającą technikę, manifestującą się w każdej
sekundzie gry poprzez finezyjne i precyzyjne gamki, wirtuozowskie
pasaże i piękny dźwięk? Czy może idealną równowagę pomiędzy
prawą i lewą ręką? Czy raczej cudowną muzykalność, która każe
jej spontanicznie reagować na niuanse muzyki Beethovena, stosować
ciekawe rubato, zaskakiwać jakimś nagłym akcentem. Była to gra
mistrzowska. W części II pianistka oddała głębię liryzmu,
stworzyła niesamowity nastrój. W części finałowej narzuciła
zawrotne tempo i bawiła się tą radosną, beztroską muzyką.
Wrocławska publiczność pięknie przyjęła wielką artystkę,
natychmiast powstając z miejsc. Martha Argerich wydawała się
poruszona tą owacją i odwdzięczyła się dwoma wspaniałymi
bisami, grając Scarlattiego i Bacha. Niezapomniany występ.
Charles Dutoit i orkiestra
z Monte Carlo również dali słuchaczom wiele satysfakcji. Wykonali
kilka utworów Ravela, wpisując się pięknie w rocznicę urodzin
kompozytora. Zabrzmiały m. in. „Walce szlachetne i sentymentalne”,
a na zakończenie druga suita z baletu „Daphnis i Chloé”,
w której do wykonawców dołączył Chór NFM. Dzieła Ravela
zabrzmiały z olśniewającą finezją i kolorystyką. Był to jeden
z najlepszych koncertów tegorocznego festiwalu.
Artur Bielecki, gościnnie
na Blogu „Krytyka Niezależna”
Fot. z Archiwum Organizatora